Wydaje się, że po raz drugi banki nie dadzą zaskoczyć się kryzysowi. Są na to przygotowane i już wiedzą jak mają przeciwdziałać. I obojętnie czy są to banki w Warszawie czy na przykład banki w Goleniowie. Ale banki regionalne, wspomniane banki w Goleniowie czy też w na przykład w Sieradzu, mają o tyle lepiej, że polityką bankową zajmują się banki centralne, a regionalne maja ja tylko realizować. Oczywiście maja jakiś tam margines do realizacji własnej polityki, ale jest to tylko margines.

A skoro banki wiedzą już jak maja działać to stosują zasadę biznesową jak najmniej dawać i jak najwięcej zyskać. No więc na przykład stale zaostrzają warunki kredytowe, podwyższają marże czy prowizje, zdolność kredytową, a klient i tak w końcu trafi do banku. I taka polityka póki co się sprawdza, ponieważ tylko przez okres 9 miesięcy tego roku banki wypracowały zysk netto ponad 12 miliardów złotych i jest to o 0,9% więcej niż w tym samym okresie roku ubiegłego. A więc w czasie kryzysu banki wypracowują jeszcze takie zyski.

Wracając do banków regionalnych, niewielkich oddziałów filii bankowych, taki jak wspomniane banki w Goleniowie, to w tych bankach zupełnie inaczej toczy się życie, tam ludzie najczęściej się znają i inaczej klient jest traktowany, a przy tym inaczej też realizowana jest polityka bankowa. W tych bankach klient jest ważną osobą, bowiem jeżeli zostanie źle potraktowany już tu nie przyjdzie. Tymczasem małe banki regionalne rozliczane są z wyników przez swoje centrale, więc nie mogą sobie pozwolić na przedmiotowe traktowanie klientów. Oczywiście nie wszystkie, nawet małe banki prowadzą podobna politykę. Ale tak to już w życiu jest, że albo trafimy na profesjonalizm albo na fuszerkę. Tymczasem banki istniały, istnieja i będą istnieć i będą zawsze tez miały klientów - nawet za taką cenę.